Dla uporządkowania chcę jeszcze wrócić do pojęcia SEEING’u z poprzedniego posta. Często, w przypadku obserwacji astronomicznych, mówiąc o braku pogody nie mamy na myśli tylko bezchmurnego nieba lub braku deszczu. Ważna jest również stabilność atmosfery bo to ona ma właśnie zasadniczy wpływ na możliwości oglądania lub fotografowania obiektów.
Seeing determinuje ilość detali jakie możemy zaobserwować. Warstwa powietrza przez którą obserwujemy ciała niebieskie działa jak soczewka, która zniekształca i załamuje promienie światła docierające do oka lub detektora. W zależności od tego jak stabilna lub burzliwa jest atmosfera tak obraz jest bardziej lub mniej stabilny. Warstwy powietrza mają różną temperaturę i w związku z tym różne gęstości a skoro mają różne gęstości to inaczej załamują światło – to właśnie stabilność atmosfery.
Jest kilka sposobów określania seeingu. Jedną z metod, którą ja stosuje jest korzystanie z pięciostopniowej skali francuskiego astronoma Egeniosa Antoniadiego.
Jak określić seeing – wybieramy gwiazdę o wielkości magnitudo pomiędzy 2 a 3, najlepiej w zenicie (im bliżej horyzontu tym turbulencje są większe). Celujemy na wybraną gwiazdę teleskopem z powiększeniem około 30 razy na każdy cal apertury teleskopu (np. przy aperturze 11″ będzie to ok. x330). Obserwując gwiazdę próbujemy jej obraz obserwowany w okularze teleskopu dopasować do pięciostopniowej skali Antoniadiego.