Dla uporządkowania chcę jeszcze wrócić do pojęcia SEEING’u z poprzedniego posta. Często, w przypadku obserwacji astronomicznych, mówiąc o braku pogody nie mamy na myśli tylko bezchmurnego nieba lub braku deszczu. Ważna jest również stabilność atmosfery bo to ona ma właśnie zasadniczy wpływ na możliwości oglądania lub fotografowania obiektów.
![](https://moje-nocne-niebo.pl/wp-content/uploads/2022/01/clip1.gif)
Seeing determinuje ilość detali jakie możemy zaobserwować. Warstwa powietrza przez którą obserwujemy ciała niebieskie działa jak soczewka, która zniekształca i załamuje promienie światła docierające do oka lub detektora. W zależności od tego jak stabilna lub burzliwa jest atmosfera tak obraz jest bardziej lub mniej stabilny. Warstwy powietrza mają różną temperaturę i w związku z tym różne gęstości a skoro mają różne gęstości to inaczej załamują światło – to właśnie stabilność atmosfery.
Jest kilka sposobów określania seeingu. Jedną z metod, którą ja stosuje jest korzystanie z pięciostopniowej skali francuskiego astronoma Egeniosa Antoniadiego.
![](https://moje-nocne-niebo.pl/wp-content/uploads/2022/01/seeing.gif)
Jak określić seeing – wybieramy gwiazdę o wielkości magnitudo pomiędzy 2 a 3, najlepiej w zenicie (im bliżej horyzontu tym turbulencje są większe). Celujemy na wybraną gwiazdę teleskopem z powiększeniem około 30 razy na każdy cal apertury teleskopu (np. przy aperturze 11″ będzie to ok. x330). Obserwując gwiazdę próbujemy jej obraz obserwowany w okularze teleskopu dopasować do pięciostopniowej skali Antoniadiego.